Tadeusz Żurowski

Arbitraż zawodowy

Nie odkryję chyba Ameryki jeśli postawię tezę, że – mimo iż licencje na wykonywanie zawodów związanych z obsługą rynku nieruchomości ma już w Polsce znacznie ponad 20 tys. osób (z czego prawie dwie trzecie to zarządcy), dobrych specjalistów wśród nich nie ma zbyt wielu. Stwarza to ryzyko częstych błędów zawodowych, a więc materialnych strat dla klienta i zarazem uszczerbku na zawodowym honorze całego środowiska. Jakie mamy możliwości łagodzenia tych złych skutków? W tej chwili jedyną instytucją odwoławczą jest KOZa. Przy całym szacunku dla tej państwowej instytucji trzeba stwierdzić, że to za mało. Podobnie jak NSA, KOZa ogranicza się do stwierdzenia zgodności z przepisami, a tymczasem nam potrzeba instytucji, która będzie w stanie zająć się stroną merytoryczną. Przecież w naszym wspaniałym Matrixie, czyli świecie przepisów, można bez trudu popełniać kardynalne błędy zawodowe nie naruszając przepisów i odwrotnie.

Zacznijmy od oczywistego stwierdzenia, że nie może to być instytucja państwowa, lecz zawodowa. Jej naturalnym środowiskiem powinny być samorządy zawodowe, czyli federacje. Instytucją mogącą podjąć walkę z zawodowym partactwem jest arbitraż zawodowy. W naszym kraju to instytucja mało znana, wegetująca w skostniałej formie gdzieś na peryferiach życia gospodarczego. Naszym zawodom potrzeba natomiast nowoczesnego, autentycznego arbitrażu zawodowego, podobnego do tego, który od pokoleń funkcjonuje w krajach zachodnich.

Ta idea już wykiełkowała i powoli nabiera wyrazu. Kilka lat temu podjęło ją środowisko rzeczoznawców majątkowych, prezentując na konferencji w Warszawie spektakl pozorowanej rozprawy arbitrażowej w wykonaniu brytyjskich prawników i rzeczoznawców majątkowych. Nie może więc dziwić, że to właśnie rzeczoznawcy postanowili sprawę doprowadzić do szczęśliwego końca. Inicjatorką obecnych działań jest znana i powszechnie szanowana w naszym środowisku dr Zdzisława Ledzion-Trojanowska, zajmująca się od kilku lat arbitrażem wśród rzeczoznawców łódzkich. W ramach elitarnego Polskiego Stowarzyszenia Doradców Rynku Nieruchomości i pod patronatem trzech federacji: PFSRM, PFRN i PFSZN zorganizowała ona niedawno seminarium z udziałem zagranicznych specjalistów od arbitrażu związanych ze środowiskiem obsługi rynku zawodowego. Miejmy nadzieję, że to seminarium stanie się wartościowym zaczynem, z którego – oby jak najszybciej – wyrośnie nasz arbitraż. I obyśmy się nie spóźnili, oby wcześniej nie zdarzyła się żadna głośna afera, która – przy braku arbitrażu, a więc możliwości merytorycznego osądzenia – przyczyni się do spadku społecznego zaufania do naszych zawodów. Trzymajmy kciuki!